Mariusz Gomulski (Wujek)



Mariusz Gomulski (Wujek)

Kim jest?

Chyba najważniejszą informacją jest to, że był terapeutą w WTZ Czeszewo, pełnił funkcję dyrektora  GOKU w Kołaczkowie, a teraz został wybrany wójtem gminy Kołaczkowo. 

 

My się znamy oczywiście z WTZ. co mogę o nim powiedzieć: bardzooo pozytywny człowiek pełen energii, miłośnik literatury, słucha dobrej muzyki, (takiej, jak ja he he) bardzo lubi biegać.

 

Wujek, bo tak wszyscy z Warsztatu się do niego zwracamy (nawet teraz) zgodził się odpowiedzieć na kilka moich pytań

Zacznę od tego, że gratuluję objęcia nowego stanowiska i myślę, że mówię tu imieniu wszystkich uczestników WTZ Czeszewo, trzymamy za Ciebie kciuki Wujek.

 

Wujek

Dziękuję bardzo za te wszystkie miłe słowa i wiem doskonale, że w Czeszewie trzymano za mnie zawsze kciuki. To niesamowita świadomość, wiedzieć że wciąż się mną interesujecie i  że nawet chcecie ze mną przeprowadzać wywiady!

 

Na początek chciałabym żebyś wyjaśnił skąd wzięła się Twoja ksywa „Wujek”? (znam Cię parę lat, a w sumie tego nie wiem)

 

Wujek

Zacząłem pracować w WTZ jako młody chłopak, część uczestników była ode mnie starsza. I bardzo mnie raziło kiedy ktoś do mnie mówił „proszę pana”. Do tego zawsze lubiłem naturalną bezpośrednią atmosferę, mogłem sobie pozwolić na skracanie dystansu. I to chyba wyszło gdzieś jakoś naturalnie, szybko się przyjęło i zostało na lata. A relacje jak wiesz mamy takie, że nikt nikomu na głowę nie wszedł.

 

Wujku wiem, że masz mnóstwo miłych wspomnień z Warsztatu. Przekonałam się o tym, jak byliśmy u Ciebie ostatnio. 

Chciałabym zapytać o takie jedno najważniejsze wspomnienie. Zdaję sobie sprawę, że uczestników jest trzydziestu i pewnie z każdym jakieś dobre wspomnienie masz (nawet ze mną), ale poproszę o jedno.

 

Wujek

Mam w głowie taką specjalną szufladkę na wspomnienia z WTZ. Czasami się śmieję, że mogłaby powstać z tego książka ;) . Zresztą to nie tylko moje wspomnienia, bo kiedy widzimy się z uczestnikami to anegdoty płyną jak z rękawa. Ale jeśli pytasz o jedno wspomnienie – to zacznijmy od tego, że nikt i nic mnie tak w życiu nie zmieniło jak praca w WTZ. To było w sumie kilkanaście lat ale kiedy spojrzę na siebie jaki z Wami to zaczynałem a jaki od Was odchodziłem to jest to przepaść w każdą stronę. Najsilniejsze wspomnienie nie jest ani zabawne ani specjalnie medialne. Ale pierwszego dnia polecono mi zaopiekować się młodym chłopakiem na wózku inwalidzkim. To był mój pierwszy raz kiedy dotknąłem wózka inwalidzkiego. Może to trywialne co napiszę…ale to był dla mnie szok. Nagle zrozumiałem ile mam szczęścia w życiu. Ta świadomość towarzyszy mi do dzisiaj.

 

Teraz tak bardziej poważnie. Chciałabym się dowiedzieć czy nauczyłeś się czegoś od osób  niepełnosprawnych? Wielu uczestników (nie lubię tego wyrażenia „uczestników” jakiś pomysł jak je zamienić?) mówi, że to Ty ich nauczyłeś bardzo przydatnych rzeczy.

 

Wujek

Co dał mi warsztat? Pierwszą poważną pracę. Doskonałych znajomych na lata. Wyzwania jakich nie znajdzie nikt nigdzie (kto w pracy ma za zadanie zbudować zegar słoneczny? ;)  ). Rozwój kompetencji międzyludzkich. I ponad wszystko świadomość jakie mam szczęście posiadając zdrowie i sprawność. Równocześnie z pracą w WTZ rozpocząłem pracę w domu dziecka. W podobnym stopniu młodemu chłopakowi te środowiska otworzyły oczy na to co cennego miał i ma w swoim życiu. Nie pamiętam bym narzekał na coś przed pracą w WTZ…ale chyba nie narzekałem na nic po tym jak zacząłem tam pracować. Poznałem osoby, które każdego dnia borykają się z trudnościami o jakich ja nie miałem pojęcia a jednak zarażają uśmiechem i optymizmem…i wobec tego wszystkiego naprawdę głupio narzekać na jakieś niedogodności losu. Praca w Czeszewie dała mi chyba znacznie więcej niż sam byłem wstanie dać temu miejscu. I za to będę odczuwał wdzięczność do końca życia.

 

Kolejne pytanie. Czy jest coś, czego nie lubiłeś w trakcie pracy w Warsztacie? 

 

Wujek

Pewnie tak… pewnie mógłbym kila rzeczy wymienić bo nie obyło się bez kryzysów czy mniejszych lub większych wpadek… Ale jakie ma to teraz znaczenie? Nie ma znaczenia, że popełniliśmy jakiś błąd…ma znaczenie byśmy go nie powtarzali. Jeśli jednak miałbym coś wymienić na pierwszym miejscu – to nie lubiłem pożegnań, śmierci. A kilka takich momentów się zdarzyło…cała reszta to przy tym nieznaczne kryzysy z których wspólnie potrafiliśmy wychodzić.
A… i jeszcze jedno – nie lubiłem marudzenia uczestników! :)

 

Może tak teraz trochę politycznie. Czy masz jakiś pomysł, co zrobić dla osób z niepełnosprawnością w swojej Gminie, po objęciu stanowiska wójta? (może inni skorzystają  z Twojej odpowiedzi)

 

Wujek

Wszystkie okoliczne gminy mają swoje WTZty lub ŚDSy – w naszej gminie nie ma takiego miejsca. I jakby na chwilę obecną nie widzę takiej potrzeby. Nasi mieszkańcy są uczestnikami w okolicznych placówkach i mają się tam doskonale. Inaczej jednak sprawa wygląda jeśli idzie o integrację całego środowiska, rodzin osób żyjących z niepełnosprawnościami. Myślę, że tutaj jesteśmy wstanie jako samorząd wiele zmienić na lepsze czy to w kwestii wsparcia organizacyjnego czy w kwestii opieki wytchnieniowej. Ale też przyznam się uczciwie, że do końca nie znam liczb i statystyk jakie funkcjonują. Najpierw więc trzeba mi będzie się w tym wszystkim rozeznać a później szukać sposobu reagowania na potrzeby. Doskonale wiesz, że niepełnosprawności są często na terenach wiejskich ukrywane, spychane w zapomnienie. Jak znam ten temat od ponad 20 lat, muszę przyznać, że wiele się zmieniło na lepsze. Jednak wiele pozostało jeszcze do poprawy. Zmienia się język jakim mówimy o osobach z niepełnosprawnościami, zmienia się na plus świadomość ich najbliższych. polityka państwa wydaje się iść w dobrym kierunku, wzrastają nakłady na działania związane z rehabilitacją społeczną. Wydaje się naturalnym iść dalej w tym kierunku.

 

Na koniec spytam Cię, może nie o to czy żałujesz zmiany pracy, bo każdy chcę się rozwijać, ale czy tęsknisz czasami za Warsztatem i ludźmi z nim związanymi?

 

Wujek

Pewnie, że tęsknie…nie sposób za Wami nie tęsknić. Kiedy mogę odwiedzam WTZ, jeśli wieczorem jestem w okolicy Czeszewa – lubię nadrzucić kilka kilometrów drogi i objechać cały budynek. Śledzę co się u Was dzieje. Mogę powiedzieć, że jestem na bieżąco. Piszecie do mnie… Czy żałuję? Staram się żyć tak by nigdy niczego nie żałować. Ale cieszę się, że w moim życiu pojawił się Warsztat i ludzie z nim związani. Gdyby nie to nie byłbym kim jestem i nie byłoby mnie tu gdzie jestem. Mam tylko nadzieję, że sam też dałem coś w zamian.

 

Bardzo dziękuję, że zgodziłeś się odpowiedzieć mi na te kilka pytań. Myślę, że to była bardzo wartościowa rozmowa pełna wspomnień.

 

Wujek

To była dla mnie czysta przyjemność i zaszczyt, że wytypowałaś mnie do tej rozmowy. Świetnie, że wracasz do pisania bloga. Trzymam kciuki za regularność i pomysły do kolejnych wpisów. Pozdrowienia i ukłony dla wszystkich z WTZ Czeszewo.


0 comments